Siedząc w kółku uśmiechnięci..
Nadchodzą ciężkie czasy. Matka natura tak łatwo nam nie popuści za krzywdy wyrządzone ludzką ręką.Potężne mrozy doszczętnie sparaliżowały ruch komunikacji miejskiej. Samochody które zostały pozostawione na ulicach, nie odpalają. Drzewa strzelają z zimna. Rury które są umieszczone głęboko w ziemi pękają pod wpływem bardzo niskiej temperatury która panuje w całym kraju. Z pierwszych notowań policji wynika, że zmarło z zimna 350 osób w ciągu jednej nocy. Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień, a w niektórych państwach ogłoszono stan klęski żywiołowej. Następne dni przynoszą nowe ofiary zamarznięcia. Zmarło 1000 osób w ciągu tygodnia. Cena paliwa, drewna, koksu i węgla wzrosła pięciokrotnie.......
W skrajnych sytuacjach zostaje tylko modlitwa i wiara w lepsze jutro. Wiara która będzie i w człowieku i która nigdy nie zgaśnie. W dzisiejszych czasach czasami zapominamy o modlitwie a tylko dlatego bo mamy stabilizację. Wiemy co się stanie jutro, mamy prognozę pogody i plany na przyszłość.
Nissan ledwo co odpalił po tygodniowym pobycie w garażu. Rozpuszczalnik dodany do benzyny był dobrym pomysłem....
Byłem jedyną osobą która pojawiła się na ulicy.....chciałem to poczuć. Wychodząc z samochodu zgasiłem silnik i wyszedłem na środek ulicy aby delektować się tą chwilą ciszy. O godzinie 15:40 było całkowicie pusto.
Offline
-Jasny gwint, idę przyrządzić sobie kakao. Jestem ciekaw jak tam radzą sobie chłopaki, jakie kroki już podjęli. Cóż to się stało..
Adrian zszedł zamyślony po schodach.
Jak tylko dotarł do kuchni włączył radio. Odpowiedział szum, i powtórzył się na każdej stacji.
-To wygląda poważniej niż się zdawało. Mruknął.
Podbiegł do salonu. Telewizja też martwa. Spojrzał na Laptop. -Internet! ostatnia nadzieja...
nic.
Straszne - uśmiechnął się lekko. Nie wiem skąd, nie wiem jak, nie wiem kiedy koniec..
Podniecenie przejęło inicjatywę. -Ha! Nie mam zamiaru przecież sam siedzieć! yyyy Adam! Jasne, pójdę do Adama!
W kuchni zaczęło syczeć.
Ach, mleko się zagotowało.
Za oknem ulica, jak i zaparkowane przy niej pojazdy, wydawały się zmatowiałe. Szron pokrył wszystko i chyba dostał się w każdy zakamarek, za to śniegu nie było.
Kurczę, zamiast się martwić, czuję że żyje. Zalał wolno kubek.
To może być niesamowite, normalnie jak na filmach, hehe - zaśmiał się nerwowo.
I żadnego kontaktu ze światem.. W trzech łykach opróżnił naczynie.
Dobra, zatem dzwonię.. aa zaraz, skoro nie ma internetu to i z telefonu nie będzie pożytku, ale upewnię się..
Hmm, tak, nic z tego. Właściwie nie potrzebuję go, Adama na bank zastanę w domu.
Pobiegł do pokoju, gdzie wyciągnął z szafy plecak, otrzepał z kurzu i zaczął pakować swetry.
- Cokolwiek, żeby dało ciepło.. - koc, mam jakiś koc? Jest , ok.
Co jeszcze brać, co jeszcze, nie wiadomo kiedy wrócę.. nie mam pomysłu, co w takiej sytuacji powinienem spakować?
O! świece, zapałki, latarkę.. biblię, oczywiście! Nie raz bez namysłu odpowiadałem, że gdybym miał zabrać na bezludną wyspę jedną rzecz, to była by to biblia! Dobra, to by było na tyle. Adam też coś będzie miał. Ale właśnie, jak ja tam do Niego dotrę?
Adrian usiadł, położył plecak na kolanach, głośno odetchnął. Bębniąc palcami w pakunek zastanawiał się nad tym czy rower zdoła go zawieść na miejsce.
- Właściwie czemu rower miałby być zły.. jadąc wolno wytrzymam, oby nie było za dużego wiatru..
Chwilę potem siedział już za kierownicą.
Co za mróz, ale wiatru nie ma, dam radę.
Droga była pusta, ludzi dostrzegał tylko w co poniektórych domach wyglądających niespokojnie przez okna.
Pod drzewami leżały połamane gałęzie, co jakiś czas mijał leżące na ulicach martwe ptaki.
Na miejscu jak tylko zapukał, drzwi otworzył mu przyjaciel.
Bez słowa, ale uśmiechnięci uścisnęli sobie dłonie.
Offline
Adi u mnie nie ma nikogo, wszyscy wyjechali do Trzebnicy. Siadaj szybko przy kominku.
- Adrian bez chwili zastanowienia ściągną odzienie. Adi herbatki? Chętnie trochę zmarzłem na tym rowerze, odparł Adrian wpatrując się w ogień.
- Adam masz jeszcze drewna? Tak....ale już powoli się kończy.....mam nadzieje że wystarczy nam do końca tego kryzysu, odparł Adam z lekkim niepokojem. Jednak między nami panowała cisza i spokój jak by nic się nie stało. Sytuacja była jednak dramatyczna brak internetu, telewizji...... nawet szum w radiu, to doprowadza do paniki. Jednak nie poruszaliśmy tego tematu.
Offline